poniedziałek, 1 lutego 2016

Wózkownia - wrocławska perełka

Jedną ze wspaniałych inicjatyw tworzonych we Wrocławiu jest Wózkownia. Podczas urlopu macierzyńskiego spędziłam wiele czwartków bujając wózek, stąpają z nóżki na nóżkę z R. w chuście, później nosząc ją w Tuli, by w końcu z radością obserwować, jak bawi się z innymi dziećmi. Kino Nowe Horyzonty zadbało o mamy - nie tylko nie są wykluczone z życia kulturalnego, ale także wraz z dzieckiem mogą spędzić aktywnie czas w świetnej atmosferze.


Wiek dziecka nie jest ważny, choć w regulaminie jest wzmianka, że zapraszane są dzieci do 3. roku życia. Dźwięk filmu przyciszony, światło nie do końca zgaszone. Mama z wózkiem, nosidełkiem, chustą - obojętnie, stawia się w czwartek o godzinie 11.00 w KNH. Kupuje bilet za 12 złotych, dziecko oczywiście za free. Jedzie windą na pierwsze piętro, skręca w prawo, namierza salę numer 4. Może się rozgościć, rozpakować ze wszystkich warstw siebie i dziecko, pójść po kawę lub herbatę - dostępne bezpłatnie przed salą, specjalnie dla mam - ok, dla tatusiów, choć ich mniejszość, również. Wszystko po to, żeby było sympatycznie, bez nabijania kasy na każdym kroku, bez wyciskania jak cytryny portfela młodych rodziców, którzy po prostu chcą wyjść z domu. 12 złotych, ot co.

Pierwszy raz wybrałyśmy się na Wózkownię, jak R. miała trzy miesiące. I przez kolejne trzy kwartały dbałyśmy o regularność w tej kwestii. Jedna z najwspanialszych inicjatyw, jakie potkały mnie podczas intensywnych poszukiwań zajęć poza domem, które można podjąć mając maleńkie dziecko.

Bez reklam i przeciągania struny - przed projekcją prezentowane są jedynie zwiastuny dwóch filmów, które w kolejnych dwóch tygodniach będzie można zobaczyć.

Na sali mnóstwo zabawek - swoich nie przynosimy, zaginą w akcji. Tablica, namiocik, stolik, krzesełka, maty, sortery. Dwie młode i sympatyczne dziewczyny, które zajmują się maluchami, zabawiają je, rzucą okiem, byś mogła mieć chwilę dla siebie. Przewijak. A jeśli moje płaczące dziecko będzie komuś przeszkadzać? Wolne żarty. Bez spiny, jak płaczą, to sieciowo. Oby więcej takich miejsc, takich zjawisk. Oby więcej czasu na takie przyjemności.

Mam nadzieję, że pomimo końca macierzyńskiego, uda nam się jeszcze pójść do kina na Wózkownię. Choćbyśmy miały obie zrobić sobie wagary i wyrwać się na babskie przedpołudnie.

Tort

Tort miał być ładny i smaczny - czyli standardowe kryteria, które - jak się okazało - nie są tak proste do spełnienia. Ale udało się. Każdemu, kto szuka słodkości na specjalną okazję, z czystym sercem mogę polecić cukiernię Furtak. Sezon na ptaszki i "pipipi" trwa.