poniedziałek, 19 października 2015

Zniknięcie

Ubrana na czarno, zamyślona, próbująca zebrać myśli i znaleźć chwilę na samotność, na łzy. Nie ma jednak na to zbyt wiele czasu. Trzeba pokazać język, zaśpiewać piosenkę lub poganiać się z Ginesem po mieszkaniu. Żałoba z dzieckiem wygląda zupełnie inaczej.

Gdy odchodzi ktoś bliski naszemu sercu, czas się zatrzymuje. Dlaczego nie zadzwoniłam? Nie zdążyłam powiedzieć tylu słów? Czy ta osoba wiedziała, że jest jedną z najważniejszych w moim życiu? Przecież w kopercie czekają jeszcze zdjęcia małej R., których nie zdążyłam ostatnio przekazać jako uzupełnienie istniejącej już kolekcji. Podchodzi H. z R. na rękach. Mała widzi płaczącą mamę i… uśmiecha się. Ba, nawet się zanosi! Mama chyba jakoś dziwnie się bawi, tego zwierzaka nie było w "Księdze dźwięków". Dziwne. I śmieje się, powtarza urocze “mama mama”, chce na ręce, piszczy widząc pocieszającego mnie Ginesa. Paromiesięczne dziecko nie wie, nie rozumie. Cieszy się poznawaniem świata, czasem tylko da znać, jak mu coś nie pasuje. Na smutek będzie jeszcze czas. Cudownie jest widzieć małego wesołego człowieka, nawet jeśli w sercu czuje się ogromny żal.

To bardzo dziwne uczucie, kiedy pogrążona w żałobie mimo wszystko muszę wziąć się w garść i zająć się R. Nie ma czasu na przemyślenia, zastanowienie się, wściekłość na ten telefon, który podświadomie wiedziałam, że bliżej prędzej niż później zadzwoni. Pozostają wieczory, gdy mały człowiek ułoży się do snu. Gdy wracają wspomnienia i smutek może na chwilę przejąć władzę nad umysłem. Ale już za kilka godzin znów będziemy się śmiać i bawić na kolorowej macie, a ten ktoś, kto zajął kawałek mojego serca, patrząc na nas pewnie się cieszy, że mimo swojego odejścia, na świat przyszedł mały człowiek, który przypomina, jak bardzo trzeba cieszyć się życiem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz