środa, 4 listopada 2015

Czas i jego brak

Ostatnio mało nas tu. Kilka zmian (oby na lepsze!) skutkuje tymczasowym opadnięciem z sił. Wkurza mnie to tym bardziej, że za oknem fantastyczna jesień, a ja kiszę nas w czterech ścianach, zamiast cały dzień łazić, poznawać, oglądać, zwiedzać.

Do końca urlopu macierzyńskiego pozostały trzy miesiące. Matko, na samą myśl ściska mi się serce, zaciskają zęby i czoło robi się gorące. Za trzy miesiące nasze życie będzie wyglądać znacznie inaczej.

Prawdopodobnie już nigdy nie będę mogła się nią nacieszyć tak jak w okresie tego rocznego urlopu. Boli to szczególne teraz, gdy komunikacja z R. przybiera zupełnie inną formę. Gdy świadomie bije “brawo”, chce się przytulić, woła mnie, cieszy się na widok zegara wiszącego na ścianie. Mam nadzieję, że tęsknota nie złamie mi serducha. Ale ale, przecież jeszcze całe trzy miesiące ciągle razem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz